31 comments on “Kowal bezskrzydły (Pyrrhocoris apterus) – bo w grupie raźniej… i bezpieczniej

  1. Czyli kolejny mit ludowy obalony 🙂 Zawsze mi wszyscy mówili, że „te czerwone robaki” to groźne szkodniki co powodowało, że jako dziecko skrzętnie je wybijałem. Świetny blog 🙂

    • To fajne robaczki. Jako dziecko bawiłem się nimi na torach kolejowych, jak mama mnie zawoziła do babci na wakacje. Zawsze kojarzą mi się z Indianami. Są jak tarcza, albo maska Indianina. W domu Ich nie było, ale koło domu pełno. Wiedziałem, że są niegroźne. Zbierałem je do ręki. Próbowałem Je nawet złączyć. Nigdy mi się nie udało he he. Teraz czasem jak takiego widzę na chdniku, staram się Go nie nadepnąć. Czasem w ostatniej chwili postawiłem nogę winnym miejscu. To fajne robaczki

  2. Świetny wakacyjny wykład, tyle ciekawych rzeczy o owadach, których rzeczywiście nie można nie zauważyć w parkach i w ogóle w miejskiej zieleni 🙂

    • Obok mojego domu ostatnio kilka się ich pojawiło 🙂 są tam co roku. Zastanawiałam się nawet czy dałoby się je hodować ale jak przeczytałam co jedzą to mi się odechciało niby w moim ogrodzie jest lipa ale teraz na wiosnę nie ma na niej żadnych owoców z sokami czy czymś.

  3. Dzięki za ten atrykuł, nareszcie wyjaśniła mi się tajemnica toczenia przez kowale kulki i nawet walki o nią. 😉
    Do do ślazu, potwierdzam, że lubią. Koło mnie na malwach zawsze jest sporo kowali.
    No i zastanawia mnie, dlaczego tak rzadko można dostrzec tego owada po ostatniej wylince, czyli takiego w kolorach pomarańczki. Raz tylko mi się trafił, choć widuję je naprawdę często i w dużych ilościach. One chyba wiedzą, że z kolorkiem coś mają nie tak i się wtedy kryją.

  4. rzeczywiście często je widuję obsiadające drzewa… nigdy nie rozumiałem po kiego grzyba, teraz już mi się zaświeciło w głowie co nieco ;-). I podobnie jak Radzido, mam na koncie jedynie bardzo, bardzo nieliczne spotkania z pomarańczakami… choć typowe kowale widuję regularnie.

    • Mój kolega je nazywa podróbkami biedronek i te kowale z biedronkami mi się też kojażą
      XD

  5. Na ścianie mojego bloku od kilku miesiecy siedza takie kowale, biedronki a moze jest to cos innego. Ostatnio zaczeły przemissczac sie w gore, obsadzja ludziom balkony, bo fruwaja. Jest tego masa. Podobnie na sasiednich blokach. Czy ktos ma jakis pomysł jak to wyplemić? Wleci kilka do domu, zaczna sie rozmnarzac i bedzie kłopot

    • Zasadniczo nie zajmuje się tępieniem owadów, ale jeśli już chce się czegoś pozbyć, to najpierw trzeba wiedzieć co to jest, no a skoro nie wiadomo czy to pluskwiak, czy chrząszcz… to ciężko tu o jakąś konkretną diagnozę 😉

      • w sprawie kowalika: mieszkam w domku częściowo drewnianym, mającym koło 15 lat. W tym roku pojawiły się spadające z belek na suficie , obitych deskami kowalikii lub coś bardzo do nich podobnego! nie ma w okolicy lip ani ich drewna. Wprawdzie palimy w kominku drewnem ale dębowym i brzozą. Pojawiły się w środku zimy! Jak je wyprosić?! Będę wdzięczna za odpowiedź/podpowiedź.

  6. Ogólnie to nie lubię robali, ale że mnie dziecko nagabuje co i raz to, to muszę się dokształcać w tej dziedzinie. Dziękuję za wiedzę. A i dodam, że u nas na te zwierzątka z jakiegoś powodu wszyscy mówili „wujki artury” 🙂

  7. witam.mam te robaczki u siebie w ogródku.z tego co przeczytałam nie są one groźne dla roślin?jeśli źle zrozumiałam to proszę o jakąś radę jak się ich pozbyć?nie chodzi mi o to zeby je pozabijać,bo jak wiemy każdy robaczek ma swoje zadanie w przyrodzie,ale jest może jakiś sposób żeby sobie zmieniły miejsce życia i się po prostu wyprowadziły z mojego ogródka ? 🙂

  8. U Nas mówiło się na nie ‚gumkowce’. Były liczne na terenie przedszkola do którego chodziłem. Niezła była zabawa i budowanie dla nich domków w piaskownicy 🙂

  9. HISTORIA O KOWALACH M.Pawlikowska-Jasnorzewska

    Jechał Kowal na Kowalu
    jakby koral na koralu.

    Całowali się bez granic,
    grozę świata mieli za nic.

    Zajechali w cienie świerka,
    kędy wróbel głośno ćwierka,

    zajechali drogę kurze
    i na białym siedli murze,

    wpadli w gniazdo młodych Pliszek,
    którym właśnie zbrakło Liszek,

    siedli chłopcu na rękawie
    i patrzyli nań ciekawie,

    zajechali ponad wodę,
    weszli w nią jak krowy w szkodę

    i topili się bez żalu
    mały koral na koralu…

    i ginęli bez ratunku
    w nieprzerwanym pocałunku.

    – Patrząc już od dłuższej chwili,
    aniołowie zazdrościli

    martwili się, i bali
    że Kowale zginą w fali, –

    Zszedł więc Cherub w wielkiej chwale,
    porwał w niebo dwa Kowale.

  10. Pingback: Znalezione w pobliskim parku - Nas dwoje i pies | Nas dwoje i pies

  11. Z kolei w moich stronach nazywało się je cmentarzykami (etymologia chyba oczywista – b. często widuje się je na drzewach czy ogrodzeniach cmentarnych 😉 )

  12. Super artykuł, szukałam po całym internecie co to jest, znalazłam coś podobnego Horistus Orientalis ( skokowa pluskwa drzewna) i już szukałam czym by się tego pozbyć bo nie bardzo mi się podobają takie robale, ale po tym artykule rezygnuje z zamiaru wypędzenia ich, ale czy to na pewno kowale? A czym się rożni taki kowal od tego co znalazłam w necie tego Horistus orientalis? Mam ich starsznie dużo, a jakoś mięty do nich nie czuje

  13. Osobiście widziałem nieraz jak kowale siedziały na nasionach lipy na drzewie. Więc to nie jest tak do końca że zjadają tylko te leżące na ziemi

  14. Dziękuję za wspaniałe informacje. Będę częściej tu zaglądać!!! A do niektórych czytelników uwaga, to są owady a nie robale,
    pa

  15. na cmentarzu w mojej miejscowości rośnie wiele starych lip. i zawsze pod nimi jest pełno tych stworów. kiedy byliśmy mali, starsi koledzy mówili nam, że żywią się one trupami… dlatego do dzisiaj mnie trochę przerażają. po tym artykule jestem trochę spokojniejszy 🙂

  16. Aż miło się czyta. Piękna historia. Przekaże ja dalej dzieciom. Choć z opowieścią o tramwajarzach poczekam jeszcze chwilę bo mają dopiero po kilka lat😉

  17. Na mojej lipie zaczęły się pojawiać kilka lat temu.
    Na początku było ich kilka na lipie, trochę kolorowe więc nie było powodu ich ruszać. Po kilku latach – teraz, są na lipie, w trawie, na płocie, na leżących gałęziach, na podjeździe (tak na samochodzie też się pojawiają), na odwodnieniu, balkonie. Są na wszystkim w odległości kilkunastu metrów od Lipy. Lipa już im nie wystarcza wiec idą po tynku w górę na strych (jakieś 8 metrów pionowo) boje się że skoro siedzą w odwodnieniu to i na strychu będzie ich rodzinka. Dzielenie domu z Kowalem Bezskrzydłym – nie sądzę.
    Żarty się skończyły…

Dodaj komentarz